Alenka nigdy nie wątpiła w to, że wszystko będzie dobrze. Nawet w najtrudniejszych momentach leczenia wspierała rodziców swoim pozytywnym nastawieniem i wiarą w odzyskanie zdrowia. – “Dam sobie radę, tutaj na pewno mi pomogą!” – powiedziała Alena po przyjeździe do Izraela. Tak było na początku. Przeszczep szpiku kostnego od mojej mamy był udany, szpik kostny został wszczepiony w 100%. Wydawało się, że czeka na mnie szczęśliwa przyszłość, bez szpitali i tych wszystkich ciężkich procedur, ale to szczęście trwało zbyt krótko. Zostałam wypisana ze szpitala i tego samego wieczoru tam wróciłam z bólem szyi i gorączką. Potem pojawił się nieznośny ból brzucha, który się nasilał. Moja śledziona była tak bolesna, że trzeba było znieczulić ją morfiną. Znów niekończące się badania i słowa lekarzy: recydywa (tłum. ponowne wystąpienie objawów choroby). Alena dwukrotnie pokonała nerwiaka niedojrzałego (neuroblastomę), poradziła sobie z zespołem mielodysplastycznym, a teraz choroba przekształciła się w ostrą białaczkę szpikową. To wygląda na torturę losu, niby dają ci chwilę by złapać oddech, a potem znowu odcinają tlen. Alena jest wyczerpana i z rozpaczy wydaje się, że się poddaje. Straciła dużo na wadze, jak to mówią „zostały jej skóra i kości”. Często płacze z bezsilności, zmęczenia i z bólu nie do zniesienia. Wielokrotne konsylia, niepokój lekarzy, konsultacje ze specjalistami z innych krajów, a w międzyczasie stan naszej dziewczynki tylko się pogarszał. W końcu znaleziono jedyną szansę na uratowanie dziecka. Tą szansą jest innowacyjny i bardzo drogi lek „Mielotarg”. Po leczeniu dziewczynka potrzebuje allogeniczny przeszczep od niespokrewnionego dawcy. Na kontynuację leczenia brakuje nam 305555 €. Kwota ta obejmuje wszystkie niezbędne badania, m. in. koszt pobytu w klinice, leki oraz przeszczep. Wstępny okres leczenia to 4 miesiące. Aby kontynuować leczenie, musimy teraz wpłacić pełną kwotę… ale skąd zwykła rodzina może zdobyć tak kosmiczną sumę? Rodzice nie mają innego wyjścia, jak tylko prosić o pomoc wszystkich nieobojętnych osób. Po przejściu tak długiej drogi w walce o życie nie można się poddać, wiedząc, że istnieje szansa na uratowanie naszej Alonuszki. – “Nie mogę odebrać jej tej szansy, cokolwiek by to nie było. Jeśli nie spróbuję zaproponowanego przez lekarzy leczenia, przez całe życie będę myśleć, że podpisałam wyrok śmierci własnemu dziecku…” – mówi mama Julia, ocierając gorzkie łzy, których już prawie nie zostało. Znów jesteśmy zmuszeni prosić o pomoc i naprawdę mamy nadzieję, że nie zostawicie Aleny samej z tą straszną chorobą. Musimy wyrwać ją ze szponów raka raz na zawsze, to jest jej jedyna szansa.
Site made by
Copyright © 2023 Все права защищены.